czwartek, 31 grudnia 2015

sobota, 26 grudnia 2015

» Na Święta... zaproś syna z chłopakiem «

Świąteczny czas, piękny to czas. Kocham go :) Tegoroczne święta są dla mnie wyjątkowe :) Szczególnie dlatego, że są to pierwsze moje święta spędzone w gronie najbliższych :)) 

Tytuł tego wpisu może sugerować nawiązanie do kampanii jaką prowadzi KPH - bardzo ciekawa to inicjatywa. 
Moi rodzice jakoś nie szczególnie są uświadomieni o mojej orientacji. No dobra ja im tego wprost nie powiedziałem, a raczej nie było okazji. oni też nie pytali. 

Odkąd poznałem To. a jest to już ponad 3 miesiące odwiedziliśmy naszych rodzicieli wielokrotnie, zarówno ja rodziców To. jak i To. moich rodziców. Te święta są szczególne. 

O tym jak spędzimy Wigilię nie było jasne od samego końca :) Tzn. dyskutowaliśmy ciągle o tym, jak i w ogóle. 
Ostatecznie wyszło tak, że brat To. przyszedł do nas z dziećmi. To. został z nimi u nas. Ja pojechałem do rodziny do innej dzielnicy do rodziny. Zjedliśmy kolację było smacznie, chociaż długo to nie trwało. Po kolacji wróciłem do To., siedzieliśmy w domu z rodziną To. Właściwie to wtedy też rozpoczęła się nasza wspólna kolacja Wigilijna :) Życzenia przy tak dużej ilości ludzi szło się pogubić. Najcudowniejszy moment, to ten, w którym mogłem się podzielić opłatkiem z To. Nasze życzenia i chwila tylko dla nas :) 
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
Po jakimś czasie przyjechali moi rodzice. To było takie nasze pierwsze spotkanie :) Wypiliśmy kawę/herbatę i moi rodziciele pojechali do siebie :) Potem jakoś wszyscy się rozeszli. My jeszcze odwiedziliśmy mamę To. tam też była jego bliska rodzina :) Wróciliśmy dość późno, zmęczeni i szybko zasnęliśmy w objęciach... Noc ta była bardzo "krótka". Rano wstaliśmy po śniadaniu odprawiliśmy naszych gości. Użyte tu słowo odprawa, na prawdę tak wyglądała. Już byliśmy zmęczeni tym żłobkiem. Dwójka małych szkrabów dała się we znaki. W między czasie troszkę wymieniliśmy się poglądami. 
Po południ już byliśmy u moich rodziców. Zjedliśmy obiad. Ja z siostrą udaliśmy się od babci, nasza 92-letnia babcia była wniebowzięta. Bardzo miło jest widzieć uśmiech ukochanej osoby :* Po naszym powrocie, To. spytał się czy zostajemy na noc u rodziców. Zgodziłem się no i teraz właśnie się toczy polityczny temat, który jest bardzo burzliwy :) W między czasie piszę ten wpis. Także święta spędzamy dość uroczyście. 

Co do tytułu wpisu. To moi rodzice nie znają KPH, nie mają pojęcia o homoseksualizmie, etc., ale od jakiś dwóch tygodni zabiegali o to by To. był u nas na Wigilii. Tak do tego dążyli, że i tak się spotkali z nami. 

czwartek, 24 grudnia 2015

Frohe Weihnachten || Wesołych Świąt

Wesołych Świąt :) 
Merry Christmas :) 
Frohe Weihnachten :)
Życzenia od Da. & To. www.daundto.blogspot.com
Liebe Leserinnen und Leser,
wir wünschen Euch allen alles gute :) Frohe und besinnliche Weihnachten.
Möge die Weihnachtszeit Euch näher bringen. Möge die tolle, weihnachtliche Atmosphäre jede Hindernisse überwinden, auch diese wenn´s um die Liebe und Gefühle geht. Wir wünschen allen tolle Zeit mit der Familie, Freunden und mit denen, die ihr liebt. 
Schönen guten Rutsch ins neue Jahr! 
Da.&To.

wtorek, 22 grudnia 2015

"dobrze, że so"

Boże Narodzenie tuż, tuż... a my jeszcze mamy tyle do zrobienia :) 

Od wczoraj To. gotuje bigos. Choć ten nie jest typowo wigilijną potrawą, to u nas w tym roku będzie gościł na stole. Czy akurat na Wigilię to nie wiem, ale na pewno w czasie świąt :) Śledzie już gotowe, teraz muszą przejść :) To. zrobił śledzie po tajsku oraz ... hm... tej drugiej nazwy nie pamiętam :D. Jeśli chodzi o gotowanie, to ja zwykle trzymam się z boku, gdyż nie potrafię wiele, więc nie chcę mieszać.... - w przygotowywaniu śledzi po tajsku pomagałem, aż przygotowałem paprykę usmażoną przez To. :) 

Bigos właściwie to robił To. A ja tylko go doprawiałem, mieszałem i "udawałem" kucharza :) 

Juuuuuuuuuuuuhhhhhhhhhhuuuuuuuuuuuuu!!! W końcu mamy jak to To. nazwał miotłę w domu :D Tak, tak, co to za święta bez choinki. Jako, że jestem przeciwnikiem wycinania drzew to nie zgodziłbym się na żywą choinkę, chyba, że... - sztuczna? Hm... trochę drogie były. Ja jestem skąpy pod tym względem, więc do ostatniej chwili, myślałem co tu wymyślić. No i tak się złożyło, że wymyśliłem. Wchodzę do Biedronki, wchodzę do Lidla i widzę to samo, choinki :) Żywe biedne choineczki :) Takie słodkie "z metra cięte" :) 
Chcę taką powiedziałem do To. Chyba oszalałeś - odparł. 

- Nie mówię całkiem poważnie.
Ty jesteś chory. Skwitował mnie To. 
- Oj nie przesadzaj. Wiesz, że lubię dbać o środowisko.
Tu jak zwykle To. podsumował moje starania :D Koniec końców to choinka już patrzyła na mnie, a ja na nią i tak chwyciłem za donicę i pomaszerowałem przez sklep :) Trochę ludzi patrzyło, bo dwóch chłopaków robiło zakupy, w tym choinkę targali do domu. 
Podróż była najtrudniejsza, bo sam supermarket od nas jest w odległości jakiegoś kilometra. W pierwszej chwili To. chciał byśmy szli pieszo - chyba nie wiedział jak ciężka jest ta choinka z donicą... Zatrzymałem go i sprowadziłem na "lepszą" drogę - poszliśmy na przystanek z drzewkiem :) Ludzie oczywiście się gapili - bo sensacja - będą jechać z choiną w autobusie. Podjechał autobus - trochę zapełniony, ale daliśmy radę, wsiedliśmy od przodu, nawet kierowca coś do nas zagadał :) Drzewko ustawiłem po boku i tak jechaliśmy 3 przystanki - z pętli już do domu bliżej niż dalej :D W końcu dotarliśmy, drzewko już ustawione i czeka na świąteczne ozdoby :)
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Niektóre prezenty już zapakowane! Czekają pod choinką :) To. jest trochę zawiedziony, bo nie dałem mu podejrzeć tego co przygotowałem dla niego. Cóż niespodzianka to niespodzianka. Mam nadzieję, że jakkolwiek trafiona :) 

Biedak się głowi i ciągle podpytuje co ja chcę... sam nie wiem. Dla mnie prezent trzeba wybierać z zaskoczenia, wówczas jest to miły prezent, z którego posiadania będę się cieszył. Mógłbym powiedzieć, co chcę, ale wtedy zero frajdy z tego, więc po co? Niech coś wymyśli :D :) 

Jutro ciężki dzień przed nami, trzeba zrobić ciasteczka, pierniczki, krokiety, sałatkę... trochę będzie pracy, także mogę nie zdążyć napisać. Obym jednak się wyrobił :) 

Rodzice się dopytują jak spędzamy Wigilię. Jeszcze stoi pod znakiem zapytania, czy wspólnie, czy osobno. Choć niby jedna wersja oficjalna jest, ale liczę, że wszystko może jeszcze się zmienić :) Zobaczymy co na to powie To. :)

Dziś pierwszy raz przejechaliśmy się tramwajem w mieście :) Ja oczywiście byłem zadowolony podróżą, To. się nie cieszył, bo jak to on sam mówi, nic to nowego. Fakt tramwajem, metrem, kolejką miejską/podmiejską już jeździłem - wszystko mi znane, lecz w moim mieście jechałem pierwszy raz - miło było :) Ludzie pstrykają sobie selfie, niezależnie od wieku :) Najlepsze podsumowanie tej inwestycji uczynił to jeden z pasażerów, który opuścił tramwaj zaraz za nami.
"dobrze, że so. Chociaż będzie wesoło." - i tak też chcę myśleć :) Niechaj będzie miło i wesoło :) 

Ślę Wam pozdrowienia :)
Da.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

weekend poprzedzający Boże Narodzenie

Ten weekend rozpoczął się u nas zwyczajnie. To. spędzał piątkowe popołudnie u rodziny, a ja jak zwykle w piątek wieczorem pomaszerowałem na zajęcia. 
Nim wybrałem się z domu, to spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Ubrałem się, lecz jeszcze krzątałem co zabrać ze sobą, klucze, telefon, aż tu nagle dzwonek do drzwi? Pomyślałem, kto to może być. Otowrzyłem nie pewnie, a moim oczom ukazał się młody mężczyzna ubrany na czerwono z czapką mikołaja w dłoni trzymający dwie butelki. Moja mina była mega wymowna "wtf"? Sympatyczny młody chłopak wyjaśnił, że to producent pewnych napojów z okazji świąt przesyła życzenia świąteczne, a dodatkowo chce "osłodzić" swoim konsumentom czas i tak próbował wręczyć mi owe butelki. Nie chciałem przyjąć, raz, że to głównie wiąże się z 'bonusem' dla rozdających, dwa, że nie jestem fanem takich napojów, trzy po co mi te napoje, skoro ja tego nie pijam? Koniec końców uległem i przyjąłem "prezent". Podziękowałem, a młodzieniec znikł ;-) 

Sobotę spędziliśmy poza domem. Przedświąteczne zakupy trzeba było uczcić. Z rodzeństwem ustaliliśmy, że robimy sobie prezenty nawzajem. Jedna osoba robi jednej osobie, a kto komu, ustaliliśmy podczas losowania. Jako, że uważam praktyczne prezenty za najrozsądniejsze, tak też zakupiłem takowy prezent mojej siostrze :) Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadł na ten pomysł, a ona będzie zadowolona. Co prawda złamałem jedną zasadę jaką wspólnie ustaliliśmy, ale chyba nikt nie będzie miał o to pretensji. Górna stawka wartości prezentów miała być dla każdego taka sama, lecz cóż nie zmieściłem się... :-) Popołudnie spędziliśmy w domu, trochę jednak nasze humory się różniły. Ja byłem zły na To. bo ten się jakoś nie mógł w tym wszystkim odnaleźć, lecz co by nie było, wyszło chyba nie najgorzej :) 

Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
Niedziela przeminęła bardzo szybko. Wyjazdy, wyjazdy i jeszcze raz wyjazdy. Odwiedziliśmy mamę moją razem z To. W domu mama i ojciec byli, brat pojechał do pracy. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy kawę/herbatę no i porozmawialiśmy o świętach i o polityce. Ten drugi temat wywołał ostrą burzę. Nie rozumiem jak można porównywać Żyda do Polaka, który jest lepszy, a który gorszy? Ja różnicy nie widzę, mój ojciec tak. Próbowałem wyjaśnić wiele racji, lecz to daremne starania. Teraz jednak wiem doskonale, że wielu ludzi nie ma pojęcia po co są wybory, kogo oni wybierają, jak to się odbywa, że rządzi partia x a nie y. Cóż wiele jeszcze wody upłynie nim oni to pojmą, lecz mam

nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
Późnym wieczorkiem z To. zaczęliśmy przygotowywać śledzie na Wigilię. Co by nie było to taka nasza pierwsza wspólna potrawa :D Zwykle to To. jest naszym kucharzem :) On głównie gotuje, bo ja nie mam do tego większych zdolności. Ale śledzie już przechodzą, mają na to całe 3 dni :) Także mamy nadzieję, że będą smaczne :) 

A na sam koniec wypiliśmy sobie po lampce wina i obejrzeliśmy coś w TV. 
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Weekend uważam za przecudowny, abstrahując od tego, że w sobotę chwilowo mieliśmy kryzys, który zwał się ja chcę to, a ty to, co robimy? :D

Szczęśliwi czasu nie liczą, my też nie, dlatego ten weekend minął jak jedna sekunda xD 

poniedziałek, 14 grudnia 2015

ho, ho, hoł, miasto świeci

Cześć,

dziś tak króciutko o tym co u nas :) Po gorączkowej nocy wstaliśmy zmęczeni. To. długo się zbierał by wstać. Jakoś koło 7.00 zawitał do kuchni, kiedy ja kończyłem śniadanie. 

To. udał się dziś zamiast do pracy do lekarza. Przeziębienie, gorączka w dodatku
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
kaszel. Nie jest łatwo.
Ja udałem się do pracy. Dzień tam zleciał bardzo, ale to bardzo szybko. Mało kiedy tak się dzieje, że godziny mi uciekają, nie wiedzieć kiedy. To było najwspanialsze w tym całym dniu pracy. 

Popołudniu wróciłem do domu. Zjedliśmy obiad i postanowiliśmy, w głównej mierze to moje postanowienie, To. się chyba tylko dostosował, pojechaliśmy "na chwilę" do moich sióstr. W między czasie zahaczyliśmy do sklepu, który okazał się zamknięty.

Posiedzieliśmy z godzinę w gościach i z powrotem do domu. Odwiedziliśmy Carrefour w poszukiwaniu "czegoś" bliżej nie określonego. Ostatecznie rachunek nas zaskoczył, bo niby nic nie kupiliśmy, a setka się rozpłynęła i tak to mi się nasunęło to słynne już zdanie: "czy się stoi, czy się leży sto złotych się należy". 

Teraz na szybkiego postanowiłem się podzielić z Wami wrażeniami z dnia dzisiejszego :) To. właśnie przegląda fb :) 
Słyszę "czemu mi nie powiedziałeś o grzybkach halucynkach"?
Mówiłem - odparłem. 
- Nie prawda. 
Przecież chciałem iść w niedzielę na miasto, nie chciałeś.
- Ale nie mówiłeś, że tam są takie atrakcje. Na jarmark?
Mówiłem, że chce iść do centrum.

Nie dość precyzyjnie jak widać to wyraziłem co miałem na myśli :) Ale jeszcze to nadrobimy, oby ;-)

niedziela, 13 grudnia 2015

pada śnieg, dzwonią dzwonki sań...

Cześć :)

na początku przesyłamy Wam życzenia na ten rozpoczynający się 3 tydzień adwentu :) U nas 3 niedziela adwentowa rozpoczęła się pięknie :) Wstaliśmy dość późno - choć dla To. to i tak za wcześnie ;-) Taki słodki śpioszek  z niego :D
 Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Niedzielę powitałem pracami domowymi, tzn. zacząłem prasować - jak ja nie lubię tej czynności :D Prasuję sobie spokojnie, aż tu nagle słyszę "misiek widziałeś?" Podniosłem głowę spoglądając przez okno. W tym samym czasie, To. kontynuował "pada śnieg". "Tak właśnie widzę :) wypowiedziałem z uśmiechem na twarzy :) 

Poprasowawszy stertę prania udałem się z To. na śniadanie :) Zjedliśmy sałatkę, którą wczoraj przygotowałem z ryżu, kukurydzy, groszku, papryki, ogórka korniszonego, czosnku i przypraw z dodatkiem majonezu :) 

Teraz trochę posiedzieliśmy przed komputerem, ja piszę sobie ten post, a To. obmywa po śniadaniu :) No i tak się nie możemy zdecydować, co dziś będziemy robili dalej -to jak się potoczy nasz dzień pokaże czas, może jakiś spacer, może zakupy (choć ja staram się unikać robienia zakupów w niedzielę). 

Ale jest bialuteńko za oknem :D Ślicznie, oby tak było w Boże Narodzenie ⛄ . Dziś rozmawialiśmy z To. o tym czy ubieramy choinkę. Wyszło, że chcemy, ale czy ubierzemy się okaże :)

czwartek, 3 grudnia 2015

ein scheuer Blick

Letztens hab ich geschrieben, dass ich eine tolle Person kennen gelernt habe. So ist es auch in der Tat. Während des Umzuges bin ich hin und her gelaufen. Als ich zum ersten Mal ins Treppenhaus eingetreten bin, bin ich auf der Treppen an zwei jungen Männern vorbeigegangen. Der eine schien mit bekannt zu sein. Ich wusste sofort, dass ich ihn irgendwo gesehen habe. 
Nach einer Überlegung war es mir klar, wo war das. Ich hab ich angeschrieben. Wir haben ein bisschen miteinander geschrieben. Auf der Plattform, wie Facebook, kann man auch andere Schwule kennen lernen. Da hab ich ihn gesehen. So fing es unser Anfang an. Nach ein paar Tagen haben wir uns getroffen. 
Der Anfang war schwer, denn die Zeit anpassen, war auch nicht gerade einfach, aber letztendlich haben wir´s geschafft. 
Der Tag hab ich in meiner Erinnerung, als ob er heute wäre. Er schien mit nett, schüchtern und ruhig. Wir haben übers Leben und Arbeit gesprochen, darüber was wir erwarten, oder wie wir uns die Welt vorstellen. Über alles. Manchmal kam auch eine Stille. Aber kurz danach war sie vorbei. Wieder haben ein Thema gefunden. So haben viel bis spät in der Nacht gequatscht. 
Am Tag darauf haben wir uns wieder getroffen. Es musste zwischen uns etwas besonderes sein, denn wir haben uns immer näher kennen gelernt. Es gab Gespräche ohne Hemmungen. Jedes Thema konnte man ansprechen. 
So sind auch draufkommende Tage vergangen und zwischendurch haben wir den Entschluss gefasst, dass es wäre nicht schlecht zusammenzuwohnen. Mein Nachbar ist bei mir eingezogen und so begann unser Zusammensein. 
Seit September wohnen wir zusammen und erleben jeden Tag, jede Hindernisse und jede schöne Momente zusammen. 
In der Zeit haben wir auch unsere Familie gegenseitig kennen gelernt. Ich war bei ihm Zuhause, habe seine große Familie kennen gelernt und sie haben mich kennen gelernt. Hab den Eindruck, sie sind zufrieden :) Um auch nicht schlimmer zu sein, hab ich meinen Freund mit meiner Familie konfrontiert. Zwar weiß meine Familie noch nicht komplett, dass ich schwul bin, aber sie haben meinen neuen Freund schon kennen gelernt. Meine Schwestern haben wahrscheinlich nichts dagegen. Sie wissen ganz genau, dass wir zusammen sind. Mein Bruder weiß es nicht direkt, aber denke er kann es vermuten, so wie meine Mutter. 
Jetzt bedeutet der Alltag für uns beide "Zusammensein". Wir machen Mittagessen miteinander, oder auch backen, bzw. gönnen wir die Freizeit.