środa, 6 stycznia 2016

Europo!

To pierwszy taki wpis, zapewne nie ostatni...

Temat polityki, to trudny temat, lecz takich tematów też trzeba się nie bać poruszać. Nie ma prostej reguły, kto jakie ma poglądy polityczne, poprzez to można się narazić, lecz nie taki mój cel, raczej cel jest taki pociągnąć ludzi do rozmowy...

Odkąd nastała "nowa władza" pod koniec 2015 roku, w naszym pięknym kraju dzieją się różne dziwne rzeczy. Wyborcy zaczęli skakać z kwiatka na kwiatek, dziś widzą "zmianę" w partii J. Kaczyńskiego, jutro zaś "zmianę" zwiastuje .Nowoczesna, Kukiz 15, albo jeszcze inna alternatywa. Gdzie w tym wszystkim poglądy, te które odpowiadają temu co te partie mają wpisane w programy, w swoje podstawy, w swój program? 
Zauważam, że to przestało się liczyć. Ważne było by odsunąć od władzy partię D. Tuska, obecnie E. Kopacz. Mogę to zrozumieć, lecz ludzie wciąż wybierają pomiędzy PiS, a PO - mają wciąż klapki na oczach, że można inaczej, że możemy wybrać również tych, którzy stoją "z boku", bo po za wizją - partie te nie zawsze mają tak silne przebicie jak PiS, czy PO - którzy zarzucają sobie nawzajem niszczenie kraju oraz to, że każdy chce źle, ale obje te partie chcą jednego odbudować Polskę. Mydlenie oczu obywatelom osiągnęło apogeum. Tak źle jeszcze nie było. Ludzie nie potrafią zauważyć, że tam za rogiem, ktoś krzyczy, że to nie jest zmiana wybierając "mniejsze, bądź też większe zło". Wybór mamy, leży on w naszych rękach, ruszmy się.

Każdego dnia niemalże docierają do nas różne bulwersujące słowa, różne zabiegi usprawniania państwa, pod osłoną nocy, który nie są mile postrzegane przez obywateli. Wielu zastanawia się, kto w końcu chce dobrze dla Polski, kto ją podniesie, kto usprawni. Jednak zapominamy o jednym te wszystkie zmiany muszą zaistnieć w czasie, nie da się za pstryknięciem palcami zmienić państwo. Zmiany zachodzą na wielu płaszczyznach i wbrew wszystkiemu uważam, że jest dużo lepiej niż było to kilka lat temu. W mojej ocenie za czasów PO nie było uwstecznienia, które odczułem po przejęciu władzy przez PiS. 

Nie znaczy to, że jestem zwolennikiem partii E. Kopacz. Owszem gdy wybór stał pomiędzy PiS, a
Źródło Fb: KOD, modyfikacja o tłumaczenie na niemiecki.
PO, to głosowałem na PO. Uważałem to za rozsądne i nie żałuję swojego wyboru.

Dziś jednak potencjał widzę w partii, która raczkuje - ale gdy dorośnie będzie dobrą opcją polityczną, która będzie niosła za sobą szereg dobrych zmian. Tego właśnie Polsce potrzeba. 

Prawdą jest również, że niektóre partie są już zbyt "stare" by mogły dalej pracować w niezmiennym składzie. Przedstawicielami narodu powinni być Ci, którzy dobrze znają jego bolączki, ludzie młodzi, z różnych środowisk, ludzie z potencjałem, wykształceni, lecz czego mi osobiście brakuje w polityce, to odpowiedzialności za swoje czyny. Wielu unika właśnie tej odpowiedzialności - bezczelnie udaje, że zapomniał, że tego nie było, a dalej chce uczestniczyć w polityce. Ktoś kto jest skazany, ktoś kto źle przyczynił się dla państwa, działał na jego szkodę nie powinien zasiadać w ławach przedstawicieli narodu. 
Ci co swoje szanse mieli, je zmarnowali, zaprzepaścili, bądź też sami podeptali powinni odejść. Po co głosować na tych, którzy noszą skazy, widoczne skazy, które były wynikiem oszust, manipulacji oraz kłamstwa wyborców?

Wierzę, że Polska wróci do Europy, do tego co wspólnymi siłami tworzymy od 1. maja 2004 roku, a żadne rządy nie zniszczą tego co Polacy dostali od Wspólnoty Europejskiej, i tego co my im zawdzięczamy. 
Dziś czuję się nie tylko Polakiem, nie tylko jestem Polakiem, rodowitym obywatelem naszego kraju, Polski, jestem, czuję się i pozostanę obywatelem Europy, bo to ona jest przyszłością dla nas wszystkich. Wspólnymi siłami możemy podołać wielu przeciwnościom, możemy wspólnie się wesprzeć, wyciągnąć dłoń w potrzebie i stworzyć piękną więź, która dzięki dbałości każdego z ogniw będzie się umacniała w swoich szeregach, tym samym zyska znaczenie, zyska prestiż oraz siłę, którą pokona wszelkie trudności.

P.S. Przepraszam, za dość przenośne wyrażanie myśli, zdaję sobie sprawę, że może być to dość trudne do zrozumienia, jeśli tak, zapraszam do dyskusji.

Pozdrawiam w pokoju,
Da.

piątek, 1 stycznia 2016

Coming out

Dziś mamy już nowy rok, rozpoczął się on dla mnie dość pracowicie. Raniutko pośpieszyliśmy razem z To. do pracy. Drogę na przystanek pokonujemy zwykle w 7 min. dzisiaj pokonaliśmy ją w ciągu 3 min.
Na szczęście dzień trwał tylko od 8 do 12. Potem było już wole i czas przygotowań do Sylwestra. Ten nadszedł dla nas ok. 21. Wtedy też udaliśmy się z To. do moich rodziców. W samochodzie milczeliśmy większość drogi, co prawda słuchaliśmy też muzyki, ale wisienką na torcie była nasza króciutka rozmowa, chodziło mianowicie o mój "coming out"*. Rozmowa ta nie trwała długo. Nim się już skończyła byliśmy u rodziców.

Na początku wypiliśmy kawę, dopiero potem "opracowaliśmy" coś mocniejszego. Oglądając przy okazji Sylwester w TV rozmawialiśmy na przeróżne tematy, choć jeden był najczęstszy - polityka. Jako, że ja mam trudny charakter, to ciężko jest ze mną się dogadać, zwłaszcza, że ojciec w tym temacie nie miał zielonego pojęcia, a jedynie coś co usłyszał od innych, niekoniecznie ludzi błyskotliwych, jak wiadomo ludzie na wsi głównie żyją z tego co przekaże im TV, ew. mają "swojego" mentora, który coś rzecze wśród swoich. I tak braliśmy się za tą politykę od każdej strony. To ojciec chciał bym startował, to mówił coś o "robieniu dla innych", o zaczynaniu "dobrej polityki", ale pojawił się jako wzór polityka, też pewien człowiek, który w mojej ocenie świetnie się w tej roli odnajduje, jest nim Robert Biedroń, prezydent Słupska. Ojciec wielokrotnie wskazywał, że to mądry człowiek i swoją wiedzę bardzo dobrze wykorzystuje w sprawowaniu rządów. Byli też inni wywołani, ale w tak pozytywnych słowach, żaden inny polityk nie został "wysławiony". Niektórych wręcz przeciwnie wspólnie nie lubimy, zwłaszcza, tego który sortuje Polaków.

O północy wypiliśmy po lampce szampana. A rozmowy toczyły się dalej. W między czasie trzeba było się zająć pieskami, które w wyniku strzałów fajerwerków chciały roznieść cały dom. My nie strzelamy petardami, raz, że uważam, że szkoda na to pieniędzy, które można byłoby lepiej wykorzystać, dwa, że szkodzi to właśnie zwierzętom. To już najrozsądniejszy argument.

Było już dość późno, gdy wysyłałem buziaka do To., a ten odwzajemnił się, dopiero wtedy gdy rodzice nie patrzyli. Na chwilę wyszliśmy z pokoju, To. zapytał, czy mówimy im? Odparłem, że nie wiem, "że się boję", "że nie wiem co powiedzieć", "że nie wiem jak powiedzieć". Ale wiedziałem, że taki też był zamiar. Cóż coś rozmawialiśmy, a raczej rodzice z To. mówili, wyszedłem jeszcze raz, chyba odetchnąć głęboko. Wróciłem przysiadłem do stołu i wtedy padły magiczne słowa: "To. to mój chłopak."
Nie wiedząc co powiedzieć dalej, nic nie mówiłem. To. dopowiedział, "że chcieliśmy im to
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
powiedzieć". Odpowiedź była bardzo szybka. "Wiemy". "Domyślałam się" powiedziała mama, po czym po chwili dodała, że wie już od dawna. Ojciec też wiedział, bo mama mu powiedziała. A to miało miejsce jakieś 3 lata temu. W dalszej rozmowie wyszło, że siostra powiedziała o mnie rodzince. Jak oni to przyjęli, od nas - bardzo spokojnie. Mama chyba nie umiała mówić o tym, bo była zdenerwowana, trzęsła się widać to było po jej dłoniach, ojciec jak zawsze nic go nie rusza, spokojnie podszedł do tematu. Dalej dowiedzieliśmy się, że wiedzieli odkąd To. był u nich drugi raz. To. po drugiej naszej wizycie sam stwierdził, że mama musi wiedzieć. - Wiedziała. A jak to wyglądało poza sceną? Mama pierwsze dwa tygodnie płakała - jak byłam sama tylko. Najbardziej przeżył to mój młodszy brat, teraz wiem już dlaczego jest taki "powściągliwy, ostrożny, a nawet jakby unikał". Dla niego był to szok, z którym sobie nie mógł poradzić, tak mówiła mama. Przez to dowiedziała się jeszcze kuzynka. Ojciec też chwilowo był wściekły, powiedział w pierwszych chwilach, że nie zaakceptuje, jednak po jakimś czasie sam sobie zadał pytanie: "co z Ciebie za ojciec, skoro zostawiłeś dziecko same zimą?" Zaakceptował to, a ba rozmawiając dalej w pewnym momencie powiedział, coś takiego, to że wy jesteście razem to jest "logiczne". To było bardzo miłe. Mnie zamurowało jak usłyszałem to stwierdzenie.  Później jeszcze rozmowa się toczyła dalej, że jedna z moich cioć wie, bo sama ma syna geja. Mama mówiła, że ta miała jej podgadywać coś, bo sama nie wiedziała chyba jak o tym powiedzieć w rodzinie.
Potem padło, co z mową o tym innym, bo przecież sąsiedzi widzą To. za każdym razem tutaj jak przyjeżdża ze mną. Podpytują, kto to. 
Jak się okazuje wsparcie i dobre słowo padło nie tylko z ust rodziny, bo mąż siostry sam mówił do mamy, że to dziś normalność, a takich ludzi jest więcej, jak szli po mieście u nas pewnego razu, ten temat się nasuną za sprawą przechodniów. 
Wisienką na torcie, zarazem rozluźnieniem atmosfery były słowa ojca. Mam coś jeszcze do was, tego byś nie może - stwierdził. Żebyście się nie pobili jak jeden spojrzy na "dupę" drugiego!" My padliśmy w śmiech - a ten kontynuował, że coś takiego było w TV, pokazywali jak się pobili o innego. 

Po jakimś czasie zeszliśmy znów na tematy polityczne, ogólne, o życiu, nawet ojciec chciał byśmy dojeżdżali z domu do pracy przez ok 3. lata, a to co mamy płacić za stancje odkładali na swój dom. Wyliczał co po roku moglibyśmy sobie już na ten dom kupić, to działkę, to pustaki, to tamto i siamto :) Jednym słowem zaakceptowali i tolerują :)

Także w ten Nowy Rok udaliśmy się hucznie, choć nie było fajerwerków i innej pirotechniki, to słowa, decyzje i wrażenia były niesamowite i pamiętne :)

To. jeszcze śpi, korzystając z tego piszę do Was ten post :) 

Na koniec chciałbym Wszystkim bez wyjątku życzyć takich samych wrażeń, tak dobrego przyjęcia i byście się nie bali mówić o sobie, to bardzo ważny krok. Oj jest nam dużo, dużo lżej. Oboje się cieszymy no i chyba rodzice również :) 

Udanego tego Nowego 2016 roku, nie będzie to rok samych dobrych decyzji, sukcesów, miłości i radości, przede wszystkim zdrowego, spokojnego roku Wam życzymy, właśnie To. przesyła buziaki, a ja się do nich dołączam.

* Coming out = wyjście z szafy - ujawnienie przed inną osobą swojej orientacji seksualnej. Przyznanie się do tego, że jest się LGBT.

Pozdrowienia w nowym roku składają Da. & To.
Pisał Da.

czwartek, 31 grudnia 2015

sobota, 26 grudnia 2015

» Na Święta... zaproś syna z chłopakiem «

Świąteczny czas, piękny to czas. Kocham go :) Tegoroczne święta są dla mnie wyjątkowe :) Szczególnie dlatego, że są to pierwsze moje święta spędzone w gronie najbliższych :)) 

Tytuł tego wpisu może sugerować nawiązanie do kampanii jaką prowadzi KPH - bardzo ciekawa to inicjatywa. 
Moi rodzice jakoś nie szczególnie są uświadomieni o mojej orientacji. No dobra ja im tego wprost nie powiedziałem, a raczej nie było okazji. oni też nie pytali. 

Odkąd poznałem To. a jest to już ponad 3 miesiące odwiedziliśmy naszych rodzicieli wielokrotnie, zarówno ja rodziców To. jak i To. moich rodziców. Te święta są szczególne. 

O tym jak spędzimy Wigilię nie było jasne od samego końca :) Tzn. dyskutowaliśmy ciągle o tym, jak i w ogóle. 
Ostatecznie wyszło tak, że brat To. przyszedł do nas z dziećmi. To. został z nimi u nas. Ja pojechałem do rodziny do innej dzielnicy do rodziny. Zjedliśmy kolację było smacznie, chociaż długo to nie trwało. Po kolacji wróciłem do To., siedzieliśmy w domu z rodziną To. Właściwie to wtedy też rozpoczęła się nasza wspólna kolacja Wigilijna :) Życzenia przy tak dużej ilości ludzi szło się pogubić. Najcudowniejszy moment, to ten, w którym mogłem się podzielić opłatkiem z To. Nasze życzenia i chwila tylko dla nas :) 
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
Po jakimś czasie przyjechali moi rodzice. To było takie nasze pierwsze spotkanie :) Wypiliśmy kawę/herbatę i moi rodziciele pojechali do siebie :) Potem jakoś wszyscy się rozeszli. My jeszcze odwiedziliśmy mamę To. tam też była jego bliska rodzina :) Wróciliśmy dość późno, zmęczeni i szybko zasnęliśmy w objęciach... Noc ta była bardzo "krótka". Rano wstaliśmy po śniadaniu odprawiliśmy naszych gości. Użyte tu słowo odprawa, na prawdę tak wyglądała. Już byliśmy zmęczeni tym żłobkiem. Dwójka małych szkrabów dała się we znaki. W między czasie troszkę wymieniliśmy się poglądami. 
Po południ już byliśmy u moich rodziców. Zjedliśmy obiad. Ja z siostrą udaliśmy się od babci, nasza 92-letnia babcia była wniebowzięta. Bardzo miło jest widzieć uśmiech ukochanej osoby :* Po naszym powrocie, To. spytał się czy zostajemy na noc u rodziców. Zgodziłem się no i teraz właśnie się toczy polityczny temat, który jest bardzo burzliwy :) W między czasie piszę ten wpis. Także święta spędzamy dość uroczyście. 

Co do tytułu wpisu. To moi rodzice nie znają KPH, nie mają pojęcia o homoseksualizmie, etc., ale od jakiś dwóch tygodni zabiegali o to by To. był u nas na Wigilii. Tak do tego dążyli, że i tak się spotkali z nami. 

czwartek, 24 grudnia 2015

Frohe Weihnachten || Wesołych Świąt

Wesołych Świąt :) 
Merry Christmas :) 
Frohe Weihnachten :)
Życzenia od Da. & To. www.daundto.blogspot.com
Liebe Leserinnen und Leser,
wir wünschen Euch allen alles gute :) Frohe und besinnliche Weihnachten.
Möge die Weihnachtszeit Euch näher bringen. Möge die tolle, weihnachtliche Atmosphäre jede Hindernisse überwinden, auch diese wenn´s um die Liebe und Gefühle geht. Wir wünschen allen tolle Zeit mit der Familie, Freunden und mit denen, die ihr liebt. 
Schönen guten Rutsch ins neue Jahr! 
Da.&To.

wtorek, 22 grudnia 2015

"dobrze, że so"

Boże Narodzenie tuż, tuż... a my jeszcze mamy tyle do zrobienia :) 

Od wczoraj To. gotuje bigos. Choć ten nie jest typowo wigilijną potrawą, to u nas w tym roku będzie gościł na stole. Czy akurat na Wigilię to nie wiem, ale na pewno w czasie świąt :) Śledzie już gotowe, teraz muszą przejść :) To. zrobił śledzie po tajsku oraz ... hm... tej drugiej nazwy nie pamiętam :D. Jeśli chodzi o gotowanie, to ja zwykle trzymam się z boku, gdyż nie potrafię wiele, więc nie chcę mieszać.... - w przygotowywaniu śledzi po tajsku pomagałem, aż przygotowałem paprykę usmażoną przez To. :) 

Bigos właściwie to robił To. A ja tylko go doprawiałem, mieszałem i "udawałem" kucharza :) 

Juuuuuuuuuuuuhhhhhhhhhhuuuuuuuuuuuuu!!! W końcu mamy jak to To. nazwał miotłę w domu :D Tak, tak, co to za święta bez choinki. Jako, że jestem przeciwnikiem wycinania drzew to nie zgodziłbym się na żywą choinkę, chyba, że... - sztuczna? Hm... trochę drogie były. Ja jestem skąpy pod tym względem, więc do ostatniej chwili, myślałem co tu wymyślić. No i tak się złożyło, że wymyśliłem. Wchodzę do Biedronki, wchodzę do Lidla i widzę to samo, choinki :) Żywe biedne choineczki :) Takie słodkie "z metra cięte" :) 
Chcę taką powiedziałem do To. Chyba oszalałeś - odparł. 

- Nie mówię całkiem poważnie.
Ty jesteś chory. Skwitował mnie To. 
- Oj nie przesadzaj. Wiesz, że lubię dbać o środowisko.
Tu jak zwykle To. podsumował moje starania :D Koniec końców to choinka już patrzyła na mnie, a ja na nią i tak chwyciłem za donicę i pomaszerowałem przez sklep :) Trochę ludzi patrzyło, bo dwóch chłopaków robiło zakupy, w tym choinkę targali do domu. 
Podróż była najtrudniejsza, bo sam supermarket od nas jest w odległości jakiegoś kilometra. W pierwszej chwili To. chciał byśmy szli pieszo - chyba nie wiedział jak ciężka jest ta choinka z donicą... Zatrzymałem go i sprowadziłem na "lepszą" drogę - poszliśmy na przystanek z drzewkiem :) Ludzie oczywiście się gapili - bo sensacja - będą jechać z choiną w autobusie. Podjechał autobus - trochę zapełniony, ale daliśmy radę, wsiedliśmy od przodu, nawet kierowca coś do nas zagadał :) Drzewko ustawiłem po boku i tak jechaliśmy 3 przystanki - z pętli już do domu bliżej niż dalej :D W końcu dotarliśmy, drzewko już ustawione i czeka na świąteczne ozdoby :)
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Niektóre prezenty już zapakowane! Czekają pod choinką :) To. jest trochę zawiedziony, bo nie dałem mu podejrzeć tego co przygotowałem dla niego. Cóż niespodzianka to niespodzianka. Mam nadzieję, że jakkolwiek trafiona :) 

Biedak się głowi i ciągle podpytuje co ja chcę... sam nie wiem. Dla mnie prezent trzeba wybierać z zaskoczenia, wówczas jest to miły prezent, z którego posiadania będę się cieszył. Mógłbym powiedzieć, co chcę, ale wtedy zero frajdy z tego, więc po co? Niech coś wymyśli :D :) 

Jutro ciężki dzień przed nami, trzeba zrobić ciasteczka, pierniczki, krokiety, sałatkę... trochę będzie pracy, także mogę nie zdążyć napisać. Obym jednak się wyrobił :) 

Rodzice się dopytują jak spędzamy Wigilię. Jeszcze stoi pod znakiem zapytania, czy wspólnie, czy osobno. Choć niby jedna wersja oficjalna jest, ale liczę, że wszystko może jeszcze się zmienić :) Zobaczymy co na to powie To. :)

Dziś pierwszy raz przejechaliśmy się tramwajem w mieście :) Ja oczywiście byłem zadowolony podróżą, To. się nie cieszył, bo jak to on sam mówi, nic to nowego. Fakt tramwajem, metrem, kolejką miejską/podmiejską już jeździłem - wszystko mi znane, lecz w moim mieście jechałem pierwszy raz - miło było :) Ludzie pstrykają sobie selfie, niezależnie od wieku :) Najlepsze podsumowanie tej inwestycji uczynił to jeden z pasażerów, który opuścił tramwaj zaraz za nami.
"dobrze, że so. Chociaż będzie wesoło." - i tak też chcę myśleć :) Niechaj będzie miło i wesoło :) 

Ślę Wam pozdrowienia :)
Da.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

weekend poprzedzający Boże Narodzenie

Ten weekend rozpoczął się u nas zwyczajnie. To. spędzał piątkowe popołudnie u rodziny, a ja jak zwykle w piątek wieczorem pomaszerowałem na zajęcia. 
Nim wybrałem się z domu, to spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Ubrałem się, lecz jeszcze krzątałem co zabrać ze sobą, klucze, telefon, aż tu nagle dzwonek do drzwi? Pomyślałem, kto to może być. Otowrzyłem nie pewnie, a moim oczom ukazał się młody mężczyzna ubrany na czerwono z czapką mikołaja w dłoni trzymający dwie butelki. Moja mina była mega wymowna "wtf"? Sympatyczny młody chłopak wyjaśnił, że to producent pewnych napojów z okazji świąt przesyła życzenia świąteczne, a dodatkowo chce "osłodzić" swoim konsumentom czas i tak próbował wręczyć mi owe butelki. Nie chciałem przyjąć, raz, że to głównie wiąże się z 'bonusem' dla rozdających, dwa, że nie jestem fanem takich napojów, trzy po co mi te napoje, skoro ja tego nie pijam? Koniec końców uległem i przyjąłem "prezent". Podziękowałem, a młodzieniec znikł ;-) 

Sobotę spędziliśmy poza domem. Przedświąteczne zakupy trzeba było uczcić. Z rodzeństwem ustaliliśmy, że robimy sobie prezenty nawzajem. Jedna osoba robi jednej osobie, a kto komu, ustaliliśmy podczas losowania. Jako, że uważam praktyczne prezenty za najrozsądniejsze, tak też zakupiłem takowy prezent mojej siostrze :) Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadł na ten pomysł, a ona będzie zadowolona. Co prawda złamałem jedną zasadę jaką wspólnie ustaliliśmy, ale chyba nikt nie będzie miał o to pretensji. Górna stawka wartości prezentów miała być dla każdego taka sama, lecz cóż nie zmieściłem się... :-) Popołudnie spędziliśmy w domu, trochę jednak nasze humory się różniły. Ja byłem zły na To. bo ten się jakoś nie mógł w tym wszystkim odnaleźć, lecz co by nie było, wyszło chyba nie najgorzej :) 

Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.
Niedziela przeminęła bardzo szybko. Wyjazdy, wyjazdy i jeszcze raz wyjazdy. Odwiedziliśmy mamę moją razem z To. W domu mama i ojciec byli, brat pojechał do pracy. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy kawę/herbatę no i porozmawialiśmy o świętach i o polityce. Ten drugi temat wywołał ostrą burzę. Nie rozumiem jak można porównywać Żyda do Polaka, który jest lepszy, a który gorszy? Ja różnicy nie widzę, mój ojciec tak. Próbowałem wyjaśnić wiele racji, lecz to daremne starania. Teraz jednak wiem doskonale, że wielu ludzi nie ma pojęcia po co są wybory, kogo oni wybierają, jak to się odbywa, że rządzi partia x a nie y. Cóż wiele jeszcze wody upłynie nim oni to pojmą, lecz mam

nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
Późnym wieczorkiem z To. zaczęliśmy przygotowywać śledzie na Wigilię. Co by nie było to taka nasza pierwsza wspólna potrawa :D Zwykle to To. jest naszym kucharzem :) On głównie gotuje, bo ja nie mam do tego większych zdolności. Ale śledzie już przechodzą, mają na to całe 3 dni :) Także mamy nadzieję, że będą smaczne :) 

A na sam koniec wypiliśmy sobie po lampce wina i obejrzeliśmy coś w TV. 
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Weekend uważam za przecudowny, abstrahując od tego, że w sobotę chwilowo mieliśmy kryzys, który zwał się ja chcę to, a ty to, co robimy? :D

Szczęśliwi czasu nie liczą, my też nie, dlatego ten weekend minął jak jedna sekunda xD