Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facet w kuchni. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facet w kuchni. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 stycznia 2016

Gemüsepfanne

Hallo, 
hier mal wieder was auf Deutsch :) 

Das Wochenende fängt für uns wieder ziemlich verlegen an. Freitags Abends unterrichte ich in einer Sprachschule, dann bin ich echt spät zu Hause und To. schläft meistens. So ist mal im Leben, nicht alles ist so einfach und man muss halt auch die Zeit für "füreinander sein" finden. Da haben wir für zwei Tage in der Woche. Es sind Samstag und Sonntag, wobei hab ich letztens gemerkt, dass diese zwei Tage immer mit sich Schwierigkeiten bringen. 

Ich möchte etwas unternehmen, irgendwo raus aus dem Haus. Spaziergang wäre nicht schlecht. Jeweils sieht es schlecht mit unserem Ausflug aus. Ich hab Lust drauf, dennoch To. möchte eher zu Hause bleiben. Er wiederholt, dass es kalt ist und das Wetter nicht mitspielt oder dass er einfach müde ist und möchte sich entspannen. Relaxen ist doch nichts Schlimmes, aber ich mag gar nicht passiv zu sein. Da hab ich den Eindruck, dass die Zeit vergeht und ich hab eigentlich nichts gemacht, rumgesessen oder bloß gepennt. Das ist leider nicht meins. 

Dadurch kommt es bei uns sehr oft zu Meinungsaustausch. Es ist nicht scharf, denn wir zügeln die Nerven, aber das ist ja auch nicht schön, weil es mit der Zeit immer mehr wird und dann kann es eskalieren, was ich natürlich vermeiden möchte. 

Wir haben letztendlich in den Supermarkt gegangen um was zu kaufen. Die Einkäufe sind nötig, ohne geht es nicht. Da war der Weg hin und zurück mühsam. Ich war voller Hoffnung, dass es bald besser wird, aber es war nicht. To. war ruhig und ging gehorsam hinter mir, bzw. Arm in Arm mit mir. 

Als wir nach Hause angekommen waren, ging er ein Buch lesen, ohne irgendwas zu sagen. Kein Wort. Kurz danach ist er raus aus dem Haus. To. besuchte seine Familie (das macht er sehr oft). Als ich fertig mit Auspacken von Einkäufen war, kehrte To. daheim. Ich hab bloß gefragt, ob er mit essen will. Sagte er nur: vielleicht. Der Ton war verstärkt. 
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Bin in die Küche gegangen und habe angefangen unser Abendessen vorzubereiten. So ist auch Gemüsepfanne entstanden. Endeffekt könnt ihr auf dem Bild sehen, hoffentlich sieht es nicht so schrecklich aus :) Ich hab mich bemüht, etwas Leckeres vorzubereiten. Aber ich bin doch kein Koch und meine Erfahrung in der Küche ist auf dem Niveau 0,1 ;) 

Als alles fertig war, hab ich To. zum Tisch eingeladen. Nach ein paar Minuten ist er gekommen. Wir haben wie immer zusammen gegessen. Alles fand ohne Worte statt. Danach bin ich ins Wohnzimmer gegangen und legte mich auf dem Couch hin. To. saß vorne von mir und hat mein Kopf gestreichelt. Es war angenehm, hat gefragt warum ich schlafe? Das konnte ich eigentlich nicht klären, denn ich wusste es selbst nicht. Einfach war es für mich in diesem Moment zu viel, ich wollte vergessen. Leider schossen mir tausend Gedanken durch den Kopf. In Kürze hab gesagt, dass ich den Eindruck habe, dass wir uns auseinander leben. 
Da hab ich wieder die gleiche Erklärung gehört, dass er gar nicht mag rausgehen. Einkäufe? Das ist blöd und langweilig. 
Das könnte ich noch verstehen, oder könnte versuchen, aber so gar nicht aus dem Haus? Einfach nö.

To. fragte mich, warum ich gar nichts auf dem Blog poste? Hab gesagt, soll ich über unserer "Auseinandersetzungen" berichten? Das ist doch nichts interessantes. Wenn man über alles schreibt, dann das ist auch ein Teil von uns, von unserem Leben - hab ich plötzlich gehört, deshalb könnt ihr auch darüber lesen. So ist es auch dieser Text entstanden. 

To. war wieder weg. Dann hab ich mich entschlossen darüber ein bisschen zu berichten. Diesmal auf Deutsch, denn hab lange nichts geschrieben. 

Jetzt liegt To. schon im Bett, da gehe ich auch mal Musik hören oder was lesen und gleich danach schlafen. 

Liebe Grüße,
Da.

wtorek, 22 grudnia 2015

"dobrze, że so"

Boże Narodzenie tuż, tuż... a my jeszcze mamy tyle do zrobienia :) 

Od wczoraj To. gotuje bigos. Choć ten nie jest typowo wigilijną potrawą, to u nas w tym roku będzie gościł na stole. Czy akurat na Wigilię to nie wiem, ale na pewno w czasie świąt :) Śledzie już gotowe, teraz muszą przejść :) To. zrobił śledzie po tajsku oraz ... hm... tej drugiej nazwy nie pamiętam :D. Jeśli chodzi o gotowanie, to ja zwykle trzymam się z boku, gdyż nie potrafię wiele, więc nie chcę mieszać.... - w przygotowywaniu śledzi po tajsku pomagałem, aż przygotowałem paprykę usmażoną przez To. :) 

Bigos właściwie to robił To. A ja tylko go doprawiałem, mieszałem i "udawałem" kucharza :) 

Juuuuuuuuuuuuhhhhhhhhhhuuuuuuuuuuuuu!!! W końcu mamy jak to To. nazwał miotłę w domu :D Tak, tak, co to za święta bez choinki. Jako, że jestem przeciwnikiem wycinania drzew to nie zgodziłbym się na żywą choinkę, chyba, że... - sztuczna? Hm... trochę drogie były. Ja jestem skąpy pod tym względem, więc do ostatniej chwili, myślałem co tu wymyślić. No i tak się złożyło, że wymyśliłem. Wchodzę do Biedronki, wchodzę do Lidla i widzę to samo, choinki :) Żywe biedne choineczki :) Takie słodkie "z metra cięte" :) 
Chcę taką powiedziałem do To. Chyba oszalałeś - odparł. 

- Nie mówię całkiem poważnie.
Ty jesteś chory. Skwitował mnie To. 
- Oj nie przesadzaj. Wiesz, że lubię dbać o środowisko.
Tu jak zwykle To. podsumował moje starania :D Koniec końców to choinka już patrzyła na mnie, a ja na nią i tak chwyciłem za donicę i pomaszerowałem przez sklep :) Trochę ludzi patrzyło, bo dwóch chłopaków robiło zakupy, w tym choinkę targali do domu. 
Podróż była najtrudniejsza, bo sam supermarket od nas jest w odległości jakiegoś kilometra. W pierwszej chwili To. chciał byśmy szli pieszo - chyba nie wiedział jak ciężka jest ta choinka z donicą... Zatrzymałem go i sprowadziłem na "lepszą" drogę - poszliśmy na przystanek z drzewkiem :) Ludzie oczywiście się gapili - bo sensacja - będą jechać z choiną w autobusie. Podjechał autobus - trochę zapełniony, ale daliśmy radę, wsiedliśmy od przodu, nawet kierowca coś do nas zagadał :) Drzewko ustawiłem po boku i tak jechaliśmy 3 przystanki - z pętli już do domu bliżej niż dalej :D W końcu dotarliśmy, drzewko już ustawione i czeka na świąteczne ozdoby :)
Copyright: daundto.blogspot.com Do not copy.

Niektóre prezenty już zapakowane! Czekają pod choinką :) To. jest trochę zawiedziony, bo nie dałem mu podejrzeć tego co przygotowałem dla niego. Cóż niespodzianka to niespodzianka. Mam nadzieję, że jakkolwiek trafiona :) 

Biedak się głowi i ciągle podpytuje co ja chcę... sam nie wiem. Dla mnie prezent trzeba wybierać z zaskoczenia, wówczas jest to miły prezent, z którego posiadania będę się cieszył. Mógłbym powiedzieć, co chcę, ale wtedy zero frajdy z tego, więc po co? Niech coś wymyśli :D :) 

Jutro ciężki dzień przed nami, trzeba zrobić ciasteczka, pierniczki, krokiety, sałatkę... trochę będzie pracy, także mogę nie zdążyć napisać. Obym jednak się wyrobił :) 

Rodzice się dopytują jak spędzamy Wigilię. Jeszcze stoi pod znakiem zapytania, czy wspólnie, czy osobno. Choć niby jedna wersja oficjalna jest, ale liczę, że wszystko może jeszcze się zmienić :) Zobaczymy co na to powie To. :)

Dziś pierwszy raz przejechaliśmy się tramwajem w mieście :) Ja oczywiście byłem zadowolony podróżą, To. się nie cieszył, bo jak to on sam mówi, nic to nowego. Fakt tramwajem, metrem, kolejką miejską/podmiejską już jeździłem - wszystko mi znane, lecz w moim mieście jechałem pierwszy raz - miło było :) Ludzie pstrykają sobie selfie, niezależnie od wieku :) Najlepsze podsumowanie tej inwestycji uczynił to jeden z pasażerów, który opuścił tramwaj zaraz za nami.
"dobrze, że so. Chociaż będzie wesoło." - i tak też chcę myśleć :) Niechaj będzie miło i wesoło :) 

Ślę Wam pozdrowienia :)
Da.